jFontSize
A- A A+

bo Przemysław Bluszcz, gość spotkania w ramach Alchemii Teatralnej, które odbyło się w sali ŚOK-u 10 czerwca 2018 r., swymi rolami oplótł najpierw scenę w teatrze legnickim, a od kilku lat wkomponował się w zespół aktorski warszawskiego „Ateneum”. Bo tworzy ważne kreacje w filmach fabularnych („Skazany na bluesa”, „Być jak Kazimierz Deyna”, „Drogówka”, „Konwój”) i serialach („M jak Miłość”, „Czas honoru”, „Ratownicy”). Bo zniewala słuchaczy audiobooków swoim niskim głosem jako lektor mrocznych powieści kryminalnych („Służby specjalne”, „Krucyfiks”, „Szadź”). Bo dubbinguje wiele filmów. Tak więc Bluszcz pleni się wszędzie i ozdabia artystyczny pejzaż.

W czasie rozmowy prowadzonej przez polonistkę Mariolę Mackiewicz i miłośniczkę sztuki, choć przypisaną do profilu biol.-chem., Karolinę Warzechę aktor ujął słuchaczy skromnością, dystansem do siebie, szczerością i poczuciem humoru. Ciekawie objaśniał tajniki swego warsztatu, odtwarzał swą drogę ku teatrowi, a nawet wyjawiał pewne rodzinne rytuały. Mówił o roli książek (uwielbia prozę Stendhala i Hessego) i mądrych ludzi (szczególnie eksponował wpływ swej żony Anny Wieczur-Bluszcz i reżysera Jacka Głomba) w swoim życiu. Rozbawiał widownię historiami o powszechnej niechęci, jaką wywołuje swymi kreacjami złych ludzi (często gra brutali, sadystów, byłych więźniów, podpalaczy, osobników o pokręconym życiorysie) wśród publiczności. Grał u Wojcieszka, Klaty, Głomba, Smarzowskiego, a Bogusław Linda chciał go obsadzić we „Frankensteinie”.

Gość wyjawił też, że jest miłośnikiem poezji Baczyńskiego i Herberta, a z poetek ceni szczególnie Sylwię Plath. Być może Przemysław Bluszcz powróci jeszcze do naszego miasta w ramach „Salonu Poezji”, by interpretować ulubione teksty.

Duet prowadzących, czyli MM i KW

 

BLUSZCZ-12.jpgBLUSZCZ-25.jpgBLUSZCZ-28.jpgBLUSZCZ-43.jpgBLUSZCZ-44.jpg