jFontSize
A- A A+

Niedzielny wieczór, ostatni we wrześniu br., był okazją do spotkania z wybitnym aktorem polskim Krzysztofem Kowalewskim, który został zaproszony przez Halinę Szymańską z ŚOK-u w ramach projektu Alchemii teatralnej. Warto było posłuchać kojącego głosu aktora, który kilka lat temu otrzymał od Polskiego Radia prestiżową nagrodę „Wielki Splendor”. To zaszczytne wyróżnienie przyznano mu za udział w produkcjach teatralnych i audycjach, których naliczono ponad tysiąc w jego karierze.

Krzysztof Kowalewski pięknie snuł anegdoty ze swego bogatego życia artystycznego i ciekawie podawał biograficzne fakty. Okazał się rozmówcą autoironicznym i zdystansowanym wobec siebie. Tak więc można było usłyszeć smutne opowieści o makabrycznych doświadczeniach z dzieciństwa, dla których tłem była wojenna rzeczywistość. Wzruszająca była zaś historia egzaminu do szkoły teatralnej. Kandydat na aktora ruchem brwi i pstrykaniem pomagał sobie przy interpretacji „Giaura” Byrona, co skonsternowało ówczesną komisję. Niedoszły student oblał egzamin, ale zawziął się i już 55 lat uprawia ten zawód. Pouczająco zabrzmiała historia o tym, że niewłaściwie położona dłoń może wyeliminować aktora z zespołu teatralnego. Groteskowo wybrzmiało wyznanie p. Krzysztofa, iż przyjęto go do Teatru Polskiego w Warszawie na podstawie oglądu stanu jego uzębienia…

Nie umiano go zaszufladkować na początku jego drogi artystycznej. „Zarzucano mu, że ani z niego amant, ani aktor charakterystyczny. Ot, takie nie wiadomo co …” (na podst. wywiadu z książki Juliusza Ćwielucha „Taka zabawna historia”). A tymczasem zagrał i podrywaczy, i komendantów MO, i prezesów w filmach Barei. Nie bał się kreować proboszczów, dyrektorów, ojców, ułana, goryla szefa, łucznika krzyżackiego, lekarzy, gestapowca, a nawet Greka w „Pustyni i w puszczy”. Stworzył niezapomnianego Zagłobę w „Ogniem i mieczem” J. Hofmana oraz sprytnego Rocha Kowalskiego z „Potopu”. Bo dorobek filmowy aktora obejmuje ponad 120 pozycji. Dodatkowo dubbingował wiele produkcji zagranicznych oraz wyjątkowo interpretuje teksty dla dzieci na audiobookach (choćby sagę Muminków).

Pan Krzysztof zauroczył świdnicką widownię swoim poczuciem humoru, toteż nic dziwnego, że wyznaliśmy mu na zakończenie spotkania: Kochamy Pana, Panie Sułku! Na co usłyszeliśmy wymijającą odpowiedź rodem z tekstu Jacka Janczarskiego: „Cicho, wiem…”

Prowadząca rozmowę – Mariola Mackiewicz

 

01.jpg02.jpg03.jpg04.jpg05.jpg